Skąd nadejdzie kryzys finansowy?
Według większości ekonomistów. Jednako tych bardziej znanych, jak też niszowych, światu grozi kolejny kryzys na rynkach finansowych, który będzie porównywalny z tym, który zdestabilizował kursy walut i gospodarki w latach dwudziestych ubiegłego wieku. Eksperci nie potrafią jednak powiedzieć, kto tym razem da sygnał do ucieczki.
Powód kryzysu jest ten sam co zawsze. Rynki finansowe pną się w górę, a gospodarka i jej realna wartość nie nadąża za nimi. Efektem w którymś momencie musi dojść do korekty, która sprawi, że zaburzone zostaną kursy walut i transakcje międzynarodowe. Niestety inaczej niż kiedyś, nie mamy dziś narzędzi, które pozwoliłyby nam niejako ręcznie posterować finansami podczas kryzysu i skazani jesteśmy na powolne wyjście z kryzysu. Przypomina to niestety sytuacje strażaka, który musi patrzeć, jak pożar sam się dogasza, bez nadziei, że jest w stanie cokolwiek zrobić.
Eksperci nie są jednak zgodni, gdzie kryzys uderzy jako pierwszy. Wedle niektórych scenariuszy będą to Chiny ze swoją walutą. Jako powód takiego stanu rzeczy wskazuje się gigantycznie zakredytowaną gospodarkę Chin, której kłopoty finansowe mogłyby w istotny sposób wpłynąć na światowe rynki finansowe. Chiny są głównym podejrzanym także dlatego, że jako czołowy importer na świecie, w przypadku załamania finansowego i braku kontroli nad walutą, zostałyby zmuszone do ręcznego sterowania finansami. Jednocześnie należy pamiętać, że Chiny posiadają największą rezerwę dolarową na świecie i w przypadku zagrożenia, mogłyby uruchomić jej „wypuszczenie” na światowe rynki finansowe, topiąc przy okazji USA, którego władze, mogłyby tylko obserwować spektakularny upadek dolara. Inni eksperci wskazuje z kolei na Stany Zjednoczone Ameryki, gdzie rośnie inflacja, a FED podnosi co rusz stopy procentowe. Mając świadomość, że amerykańska gospodarka żyje niejako na kredyt, a jej prawdziwa wartość jest mocno zaniżona w stosunku do wyceny, możemy obawiać się klasycznego przegrzania i korekty kursów walut i co najważniejsze cen akcji.
Komentarze