Oszczędzanie za Odrą
Przez lata nasi zachodni sąsiedzi wyrobili sobie markę przedsiębiorczych i oszczędnych. Po kryzysie ten stan rzeczy się nie zmienia, choć łatwo zaobserwować nowe trendy, które można przenieść na nasz grunt.
Finansowe problemy dotknęły również Niemców i ich statystyki poleciały w dół. Mimo że cały czas mamy czego im zazdrościć, minęły już czasy, gdy połowa obywateli tego państwa odkładała średnio 10 procent swych zarobków. Dziś tylko co trzeci Niemiec odkłada każdego miesiąca część wypłaty, połowa z tego oszczędza co roku. Co piąty oszczędza nieregularnie, przy okazji nagłego przypływu gotówki. Spadł też procent zaufania instytucjom państwowym w planowaniu finansów. Wahający się kurs euro i (jak przedstawiają to tamtejsi politycy) niepewna przyszłość tej waluty zasiały ziarno zwątpienia w niemieckich portfelach.
Wiodącym trendem jest dbanie o stabilność sytuacji finansowej przez wykupywanie różnego rodzaju ubezpieczeń. Oferty dotyczą wypadków losowych, śmierci, lub utraty pracy. W ten sposób dodatkowo zyskuje rynek, gdyż pieniądze ze składek krążą, a – łopatologicznie rzecz ujmując – nie każdy, kto od utraty źródła utrzymania się ubezpieczy, to źródło straci.
Dużą różnicą między Polską a Niemcami jest sytuacja lokat i kont oszczędnościowych. Podczas gdy u nas ta gałąź finansowego rynku obumiera i trudno liczyć na realny z nich zysk, u naszych sąsiadów cały czas są to opcje wysoko oprocentowane. Stąd pomimo zwrotu Niemców w kierunku staromodnego ciułania „pod materac”, ta część z nich, która jeszcze nie utraciła zaufania do instytucji finansowych, na pewno na tym nie traci.
U nas statystki dotyczące oszczędzania wyglądają wręcz dramatycznie. Być może w świetle najnowszej burzy z OFE i ZUS w rolach głównych to się zmieni, ale cały czas duża część Polaków swój dobrobyt po zakończeniu pracy powierza państwu. Odsetek wypłaty, który okładamy, liczy się w dziesiętnych częściach procenta. Nie mamy być może takich możliwości zyskownego odkładania, jak przywołani powyżej obywatele Niemiec, ale nie powinno to zwalniać z dbania o własną przyszłość. Jak jasno dowodzą ostatnie wydarzenia, nikt za nas tego nie zrobi.
Komentarze